Maska Black Clean to typowa maska peel off. Ma czarny kolor i gęstą, śliską konsystencję, która sprawia wrażenie lepkiej. Ma ziołowy, intensywny zapach, pewnie z uwagi na zawartość szałwii. Głównymi składnikami aktywnymi, oprócz szałwii i krwawnika jest aktywny bambusowy węgiel, który głęboko oczyszcza pory oraz biała glinka. Z uwagi na kilka podejść i brak efektów polecam aplikację dość grubej warstwy i omijanie okolicy oczu. Cienka warstwa choć szybko wyschnie to nie da takiego efektu podczas ściągania, natomiast zaaplikowana blisko oczu może szczypać i powodować łzawienie. Po 20 minutach maskę można zdjąć praktycznie w całości. Nie jest to bolesne, ani wyjątkowo niekomfortowe. Warto pamiętać aby robić to możliwie szybko i sprawnie. Maska nie ściąga mocno skóry i nie jest bardzo inwazyjna. Po nałożeniu na twarz powoduje jednak rozgrzewanie skóry co może być odczuwalne jako pieczenie czy nawet szczypanie. Mając skórę suchą i wrażliwą naprawdę miałam obawy. Wbrew pozorom maska ani nie podrażniła ani nie wysuszyła mojej skóry.
Po zdjęciu cera jest niesamowicie miła w dotyku, gładka i rozjaśniona. Jest też widocznie oczyszczona. Jednak czy faktycznie "wyciąga" wszystko? Tutaj mam pewne zastrzeżenia, bo maska nie usuwa wągrów tak dobrze jak się spodziewałam. Opakowanie to czarna tubka o pojemności 75ml, wewnątrz zabezpieczona folią. Spokojnie wystarczy na kilka- kilkanaście użyć. W zależności od wielkości obszaru na który będzie stosowana. Polecam jednak na całą twarz. Bez obaw. Nie wyrządzi krzywdy. Podsumowując to naprawdę przyjemna w stosowaniu maseczka, która oczyszcza bez podrażniania, a skórę pozostawia gładką i miękką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz