Zapach przywodzi na myśl słodką gardenię. Ten śnieżnobiały kwiat wydaje się rozkwitać miłością.- pierwszy kwiatowy zapach w świecy, to chyba mówi samo za siebie! ;)
Zanim przejdę do opinii o tym zapachu, fajną ciekawostką wydaje mi się wspomnieć, że Tahitian Tiare Flower to tak na prawdę Gardenia Tahitiańska.
➤ Narodowy kwiat Tahiti.
➤ Poprzez macerację kwiatu w oleju kokosowym otrzymuje się w Polinezji kosmetyk do pielęgnacji skóry i włosów, zwany monoi.
➤ Kwiaty gardenii posiadają intensywny i egzotyczny zapach, którym przepojone jest powietrze Tahiti.
Przechodząc do samej świecy, jest to zapach z tych limitowanych, dostępny w Polsce tylko w dużych słojach i w ograniczonych ilościach ale spokojnie, jest jeszcze dostępny.
Nie jest to typowo kwiatowy zapach, a już na pewno nie czuję w nim gardenii. Dla mnie to delikatnie słodka, bardzo subtelna kompozycja, z domieszka perfum i kwiatowych nut. Mimo cudownie lekkiego, a jednak słodkiego zapachu intensywność nie jest najlepsza ale może jeszcze wraz z wypalaniem trochę się rozkręci. Jednak nie ma co po nim oczekiwać wielkiej mocy bo zwyczajnie nie jest to tego typu zapach. To zapach, który jest na tyle naturalny i na tyle subtelny, że nawet kilkugodzinne palenie nie męczy, a tworzy przyjemne tło.
Jest trochę jak ciepły kocyk, trochę jak świeże pranie, a trochę jak kremowe mydełko ;) Z pewnością przyniesie ukojenie i relaks, nie zmęczy, a jego intensywność i nie nachalność stworzą cudowną atmosferę.
Dla mnie jest bezbłędny, a jak jeszcze trochę się rozkręci to będzie hit! ;)
Dostępność: Yankee Candle Lublin

Wasz ulubiony zapach to....? Piszcie w komentarzach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz