MENU

4/02/2018 0

Blue Sky ➤ tanie, znaczy złe?


Jestem świecowym maniakiem... Lubię jak w domu pachnie, nawet jeśli codziennie czymś innym. Rzadko zdarza mi się sięgać po typowo "marketowe" świece, ale skoro znalazła się w moim domu i taka to postanowiłam dać jej szansę.





Nasze początki były trudne. Świeca przed odpaleniem pachniała cudnie. Świeżo, lekko, wiosennie. To taki typ zapachu, który mógłby palić się w domu bez przerwy. Bez obaw o ból głowy, mdłości, czy różne gusta domowników. To zapach, który każdy lubi, a przynajmniej toleruje. Niestety po pierwszym odpaleniu czar prysł, a zapachu nie uświadczyłam żadnego. Tak było też następnego dnia i kolejnego. I tak odpalałam ją co dzień, jak znicz, który po prostu wygląda zamiast pachnieć. Świeca ta miała ogromny plus- świetnie się paliła, nie tunelowała, nie dymiła i paliła bez najmniejszych problemów. W jej przypadku duże znaczenie ma rozmiar, bo jest wielkości, powiedzmy szklanki. Aż w końcu któregoś dnia się skończyła. Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że czegoś mi brakuje. Wyobraźcie sobie, że poczułam tą świecę w momencie kiedy jej już nie było! Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, a zapachów wypaliłam już wiele... Nagle zabrakło mi w powietrzu tej lekkości i świeżości, której nie zauważałam kiedy codziennie się paliła. Nie była killerem ale była naprawdę niezła. Niby obecna, a ukryta gdzieś w tle... Co najważniejsze nie było w niej chemii, sztuczności i zapachu parafiny. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Make life perfect