
Zapraszam na subiektywny przegląd zapachów Yankee Candle, od których przynajmniej nie warto zaczynać...

Oczywiście są to buble głównie w mojej opinii ;) Znam wiele osób, które wręcz uwielbiają zapachy przeze mnie niżej wymienione. Zapachy są kwestią bardzo indywidualną, więc nie podchodźcie do tego ostatecznie.
1. Wedding day
To najgorszy zapach z jakim miałam do czynienia.... Ma taką uroczą etykietę i róże których zapach uwielbiam, no i ta biel, która wręcz obiecuje, że będzie sielsko i wyjątkowo, a zapach... dramat. Dlaczego wosk o tak pięknej nazwie, znalazł się na pierwszym miejscu zapachowych bubli? - dlatego, że jedyne z czym mi się kojarzy to z toaletą, w najgorszym wydaniu... Nie polecam!
2. Baby powder
Kolejny zapach, który liczyłam, że nigdy się nie znajdzie w zapachowych bublach, a jednak... No cóż, nie pachnie to słodkim niemowlakiem, czystością i delikatnością, zapach jest owszem bardzo intensywny, ale tak pudrowy i tak duszący, że nie chce go nigdy więcej...
3. Wild Fig
Tym razem zapach, który nawet nie jest nieudany tylko zwyczajnie za ciężki, intensywności nie można mu odmówić, to fakt ale nie podszedł mi nawet w chłodne jesienne wieczory... Jego słodycz, wymieszana z goryczą sprawia, że czuje się źle..
4. Black Coconut
To zaś bardzo popularny zapach, po który większość osób chętnie sięga i do którego chętnie wraca. Może będę trochę niesprawiedliwa, bo zwyczajnie nie lubię zapachu kokosa dlatego znalazł się również w tym zestawieniu
6. Sweet Strawberry
Wreszcie przechodzę do wosków, co do których nie mam wielkich zastrzeżeń, jednak uważam, że nie są warte uwagi ;) To zapachy, które podczas palenia są nudne i monotonne. Jak np. Sweet Strawberry, który okazał się nudnym, przewidywalnym i trochę sztucznym zapachem. Do niego na pewno już nie wrócę. Wy również juz go nie kupicie, bo został wycofany
5. Orange Splash
Nawet ja przez chwilę uwierzyłam, że producent odwzoruje tę woń i zapewni mi letnie, pomarańczowe, pełne orzeźwienia doznania.
7. Strawberry Buttercream, Snow in love
Kolejne zestawienie dwóch zapachów, może przypadkowe, może nie, ale oba muszą mieć w sobie coś podobnego... I to jest chyba ta pudrowa nuta, która drażni mnie podobnie jak ta w Baby Powder. Właśnie ta pudrowość tych zapachów sprawia, że ich po prostu nie lubię.
8. Fireside Treats
Hmm... W przypadku tego zapachu jestem chyba po prostu marudna ;) Wiele osób go uwielbia, jego słodycz i intensywność jest na prawdę niezła, ale ta dymna nuta, która z reguły mi nie przeszkadza, w tym wydaniu powoduje u mnie rozdrażnienie i drapanie w gardle .. ;)
9. Midsummer night
Bardzo lubię męskie zapachy. Długo się zastanawiałam, czy lubię ten zapach, czy nie... Ale kiedy po raz kolejny zamiast go odpalić zrezygnowałam, na rzecz innego stwierdziłam, że to jednak nie to. Zapach jest bardzo intensywny, bardzo męski... dla mnie po prostu za mocny.
10. Sweet Apple
Nuda, nuda, nuda... No chyba, że lubicie zapach suszonych jabłek z piwnicy...?

A Wy macie zapachy, których nie lubicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz