Deszczowy Dzień idealnie oddaje świeży zapach powietrza po ulewie, w którym unosi się intrygujący aromat roślinności.
RainyDay to zapach, który przeleżał u mnie w szufladzie co najmniej pół roku ;) Kupiłam go, a potem jakoś nie miałam okazji by go palić... W końcu po powrocie z pracy, kiedy nie chciało mi się bawić z woskami, a to ostatni daylight jaki miałam, stwierdziłam, że zaryzykuje ;)
Jakie było moje zdziwienie po odpaleniu... Daylight po pierwsze pachniał (a bywa z nimi różnie) a po drugie bardzo mi się spodobał... Świeży, relaksujący, umilił mi zasypianie i nie draznił intensywnością. Jest wyjątkowo dobrze wyważony. Paliłam go potem kilka dni pod rząd i strasznie się z nim oswoiłam. Jest unikatowy, bardzo charakterystyczny, spodoba się głównie zwolennikom naturalnych ozonowych nut.
Nie przepadam za takimi świeżo- praniowymi zapachami, a tu taka niespodzianka! Najbardziej dziwi mnie to, że gdy go teraz wącham na sucho to wcale mi się nie podoba!
Miałam świecę o zapachu świeżego prania, ja bardzo lubię takie zapaszki :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym zapachem, musi być przyjemny :)
OdpowiedzUsuńChyba muszę go kupić;)
OdpowiedzUsuńTych produktow jeszcze nie miałam. Obecnie cały czas zaopatruje sie w YC:).
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z KC ale myslę, że ten zapach mogłby mi się spodobac.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten zapach, jest bardzo delikatny i uspokajający :)
OdpowiedzUsuńno wreszcie ktoś potwierdza! ;) boski jest :)
Usuńzapach musi być intrygujący ;)
OdpowiedzUsuńChcę go! :D
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten wosk :)
OdpowiedzUsuń