Wosk (Breakable Wax Potpourri) marki Kringle Candle o typowo męskim i elegancki zapachu łączącym w sobie aromaty cytrusów, kwiatów, drzewa egzotycznego oraz piżma. Po pewnym czasie wyczuwalne są także delikatne nuty wanilii i nasion tonki.
Grey to zapach, który zawsze mi się podobał ale którego bardzo długi czas nie miałam odwagi palić. Na sucho zapach wydaje się bardzo mocno perfumowany. Bardzo ostry i męski i choć lubię takie zapachy z tym długi czas nie mogłam się przekonać. Tak, to był mój błąd ;)
Zapach jest niesamowity. Owszem to zapach, który nadal nie spodoba się każdemu, bo nie każdy polubi zapach męskich perfum w domu. Jednak mimo moich największych obaw zapach jest bardzo elegancki, powiedziałabym nawet luksusowy. W paleniu nie jest aż tak ostry. I na pewno warto dac mu szansę. Nuty zapachowe w nim zawarte jednocześnie pobudzają i odprężają. Kompozycja jest bardzo przemyślana, zrównoważona i warta uwagi. A intensywność? Nie przytłacza, nie zabija a jednak unosi się w powietrzu.
Nie miałabym nic przeciwko gdyby mój mężczyzna tak pachniał, choć nie wiem czy wtedy nie miałabym tego zapachu dość ;)
To zapach, który wpisze się w każą porę roku i każdą pogodę (no może z wyjątkiem upalnych letnich dni). Sprawdzi się zarówno w pomieszczeniu o dużym metrażu jak i małym pokoju.
Jedni mówią że ma coś z misia (Yankee Candle) i choć są to kompletnie różne zapachy, o zupełnie innym wydawałoby się charakterze to jednak jest w tym zapachu coś, co tego misia przypomina również mi.
Czy w Greyu można się zakochać? Okazuje się że tak!
Nie sądziłam, ze zamrzę o świecy, a jednak!
Idealnie wpisuje się w moje samotne jesienne wieczory!
Macie ochotę na ten romans? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz